wtorek, 31 marca 2015

Maciejowa Piwniczka #14


Wybaczcie moi mili, że Was trochę zaniedbałem w ostatnim czasie. Wynika to z tego, że mam głowę zajętą wieloma innymi sprawami i na picie i ocenianie win brakuje mi już czasu i niekiedy chęci. Wpis w marcu będzie tylko jeden i to w dodatku ubogi, mam tego świadomość. No to do dzieła.

Maciejowa Piwniczka #14

Na cel wziąłem sobie wino, które oceniono na Winicjatywie jako trupią czachę, coś zupełnie niepijalnego i złego do szpiku kości

Duca di Saragnano Negroamaro–Primitivo 2013
Już miałem krzyknąć: "o co im chodzi?" Zapach mocny, wyrazisty, kolor szlachetny. Pierwsze uczucie w ustach - nie jest źle. Drugie - jest chyba nawet niezłe. Trzecie - czy my pijemy na pewno to samo wino? Jest balans, są taniny, nieco kwasku, ciut więcej ciężaru, lekkości raczej brak. Aż jednak czar prysł. Poczułem coś w przełyku, coś co nie dawało mi spokoju, coś trudnego do zdefiniowania. Czy tak jak piszą na winicjatywie - bandaż? Może i bandaż. Dżem z psa raczej nie. Jakaś taka potworna, chemiczna nuta. Brrrr.... No jak na tak drogie wino (24,99zł) to nie powinno mieć miejsca!

Płynie z tego morał taki, że włoskie wina w naszych dyskontach są co najwyżej średnie. Bardzo dobrego Francuza, Węgrzyna, Hiszpana czy Portugalczyka można trafić dużo łatwiej. Włoskie są w większości (pomijając kilka naprawdę niezłych Montepulciano albo Nero d'Avola) słabawe. Mam problem z oceną tego wina. Tutaj pod ładną fasadą ukryło się zgniłe jajo. Myślę, że 5/10 będzie optymalne. Wino ma prawo smakować, na pewno w zestawieniu z nijakimi CR czy innymi zlewkowymi cuvee jest lepsze, ale za tą cenę należy się nam jednak coś więcej.